Kto z nas choć raz nie znalazł w skrzynce pocztowej ulotki z promocją na pizzę, zaproszeniem na siłownię czy ofertą korepetycji z matematyki? Często patrzymy na nie z lekkim przymrużeniem oka, ale zanim zdążymy wrzucić je do kosza, w głowie pojawia się myśl: „A może skorzystam?”.
Ulotki, te niepozorne kartoniki, przetrwały rozwój internetu, social mediów i SMS-ów reklamowych. Jakim cudem? Oto odpowiedź na to pytanie.
Niskobudżetowy marketing
Nie oszukujmy się – każdy przedsiębiorca lubi zaoszczędzić, a drukowane ulotki reklamowe są tanie jak barszcz (nawet z krokietem). Drukarnia? Grosze. Roznoszenie? Idealne zadanie dla młodych adeptów sztuki oszczędzania na nowy telefon. A efekt? Czasem zdumiewający!
Pomyślcie, ile kosztuje reklama w telewizji czy kampania w social mediach. Tymczasem ulotka działa lokalnie i celnie – nie musisz walczyć o uwagę całego internetu, tylko docierasz dokładnie tam, gdzie chcesz. Co więcej, drukowanie ulotek nie wymaga doktora z grafiki – wystarczy prosty projekt z wielkim napisem „-50% na kebab!” i magia dzieje się sama.
Namacalny produkt
W erze cyfrowej wszystko jest ulotne. Reklama na Facebooku? Przewiniemy. E-mail z promocją? Do spamu! A ulotka? Jest fizyczna, można ją dotknąć, powąchać (choć to już może trochę dziwne), a nawet przypiąć magnesem na lodówkę.
Fakt, że trzymasz coś w ręku, działa na wyobraźnię. To taki marketingowy odpowiednik wręczenia ci cukierka na degustacji – trudno odmówić, prawda? W dodatku ulotka często zostaje z nami na dłużej: „przykleję na ścianę, a potem zadzwonię w sprawie tego tańszego kursu jogi”.
Lokalne cele
Ulotki mają jedną wielką przewagę nad Facebookiem czy TikTokiem – są mistrzami lokalności. Kiedy rozniosą się w twoim osiedlu, wiadomo, że trafią do ludzi, którzy naprawdę mogą skorzystać z twojej oferty.
Potrzebujesz fryzjera? O, właśnie wpadła ci do skrzynki ulotka salonu trzy ulice dalej. Głodny po pracy? Restauracja na rogu poleca nową pizzę. A jeśli jeszcze na ulotce pojawi się jakiś chwytliwy tekst w stylu „Kup dwie, trzecią zjedz za darmo!”, to decyzja jest niemal pewna.
Nie trzeba walczyć o globalny zasięg – ulotki świetnie sprawdzają się tam, gdzie naprawdę ich potrzeba: w twojej dzielnicy, na twoim chodniku.
Humor, który działa
Ulotki mają jeden wielki atut – potrafią być śmieszne. Dobry slogan, żart czy niebanalna grafika potrafią przyciągnąć uwagę bardziej niż profesjonalna, ale nudna reklama w internecie.
„Tniemy ceny jak nasze nożyczki – przyjdź do salonu fryzjerskiego Karol”! Albo: „Pizzeria na rogu – pizza tak dobra, że nawet twoja teściowa ją pochwali”. Takie teksty zostają w głowie i budują pozytywne skojarzenia. A pozytywne skojarzenia to pierwszy krok do… zgłodnienia na pizzę czy zarezerwowania wizyty u fryzjera.
Jak mawia stare marketingowe przysłowie: „Internet może i zna wszystko, ale ulotka zna Twoją ulicę”.